Przegląd Prasy.
VIP
Dołączył: Wto Sie 16, 2005 17:29 Posty: 1697 Skąd: --
|
Wysłany: Pon Wrz 22, 2008 11:42 Temat postu: Straszne dzielnice: Ulica Grygowej to piętno Zadębia |
|
|
Straszne dzielnice: Ulica Grygowej to piętno Zadębia
O terenach dawnej odlewni żeliwa nikt nie powie inaczej jak "slumsy", a przed dziećmi "z Grygowej" bronią się nawet szkoły. W dawnych hotelach robotniczych władze Lublina urządziły bloki socjalne.
Lubelska Odlewnia Żeliwa (dawny Ursus) powstała w latach 1979-1986. Była jednym z największych zakładów tego rodzaju w Europie. W latach 80. pracowała pełną parą i codziennie rano autobusy wypakowywały przed zakładem setki pracowników. W latach 90. okazało się jednak, że jest nierentowna i rosną jej długi. W 1999 r., mimo rozpoczętej prywatyzacji, podjęto decyzję o likwidacji.
Dziś o tym, że ktoś tu kiedyś przyjeżdżał, świadczą tylko zniszczone zatoczki autobusowe. Wyłożone nimi płyty popękały i porosły chaszczami. Pozostały jeszcze stare wiaty przystankowe - bez ławek i ze śladami rozkładów jazdy.
Ogromna hala produkcyjna, serce prężnej przed laty odlewni, od lat jest systematycznie rozbierana. Pozostały po niej jeszcze słupy konstrukcji.
Obok resztki biurowców. Kilkadziesiąt metrów dalej stoją bloki socjalne, część przerobiona z hoteli robotniczych, pozostałe wybudowane później.
- Wie pani co? Nawet nie chce mi się mówić na temat tego, jak tu się mieszka. A co ja myślę o tym całym prezydencie, to aż szkoda słów. On chyba nie widział tych slumsów, bo tak to trzeba nazwać - żali się jedna z mieszkanek, wyprowadzająca psa. Pytam, czego w dzielnicy potrzeba najbardziej, kobieta odwraca się i mówi pod nosem: - A co tu jest?
Imienia nie podaje, tłumaczy: - Po co się narażać sąsiadom.
Więcej o dzielnicy i jej mieszkańcach mogą powiedzieć pracownicy Centrum Aktywności Środowiskowej, utworzonego w ubiegłym roku przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Mieści się w jednym z bloków.
- Prawdziwych efektów możemy spodziewać się pewnie dopiero wtedy, gdy nasze trzylatki z kącika Kubusia Puchatka przejdą wszystkie stopnie nauki i zostaną jakoś poprawnie ukształtowani - tłumaczy Teresa Mankiewicz, kierownik centrum.
Chociaż tak naprawdę Mankiewicz już teraz może pochwalić się sukcesami podopiecznych. Pokazuje statuetkę na stole. Zdobyta w maju w nałęczowskim konkursie przez "Młodych gniewnych" - czterech chłopaków w wieku 7-12 lat. Dostali ją za breakdance. - Do tańca garną się najbardziej. Ale chcieliby jeszcze trenować boks i chodzić na basen - dodaje pani Teresa.
Na razie w centrum młodzież może korzystać z siłowni i kafejki internetowej. Młodsze dzieci rodzice zostawiają tu pod opieką specjalistów: pedagogów i psychologa, często na cały dzień, kiedy idą do pracy. - Na ogół pracują gdzieś dorywczo, na czarno. Sporadycznie mają stałe miejsca pracy. Na budowach na przykład. Dużo kobiet sprząta. Nie spotkałam się z tym, aby ktoś wykonywał prestiżowy zawód. Wśród 70 zarejestrowanych u nas bezrobotnych, którym pomagamy szukać zajęcia, w wieku od 18 do pięćdziesięciu kilku nie ma nikogo po studiach - tłumaczy Mankiewicz.
Bloków socjalnych przy ul. Grygowej jest osiem, rodzin 220, a mieszkańców ok. 900. W najbliższej okolicy jeden sklep. Ale jak opowiada Mankiewicz, aby do niego dojść, nieźle trzeba się natrudzić. Chodnik jest pełen dziur, więc jak tylko popada, wypełniają się wodą, idzie się po kałużach.
- W roku szkolnym na szczęście mamy do śródmieścia dwa autobusy na godzinę - cieszy się zaczepiona na przystanku kobieta. Pewnie, że chciałaby więcej, bo to nawet nie chodzi o to, że do centrum jest kilka kilometrów. - Jakby ktoś chciał iść piechotą, to musiałby iść jezdnią, a to niebezpieczne. Nie ma tu chodników - dodaje Mankiewicz. - A więcej autobusów przydałoby się również, bo jak wypadnie jeden kurs, to dzieci nie dojadą do szkoły. Na taksówkę nie mają przecież pieniędzy - podkreśla szefowa centrum.
Ale Mankiewicz tłumaczy, że infrastruktura osiedla to właściwie sprawa drugorzędna. Chodzi o nastawienie. Twierdzi, że dyrekcja pobliskiej szkoły walczyła, by Grygowa nie była "jej rejonem". - Miejsce wszędzie jest negatywnie postrzegane. Niestety. Nawet dorośli mają z tym problem. Kiedy szukają pracy, zdarza się, że pracodawca, który już chciał ich przyjąć, widzi adres i rezygnuje. Bo osiedle ma złą reputację - opowiada.
I właśnie to pracownicy centrum w pierwszej kolejności chcą zmieniać. Dlatego w październiku władze miasta zaproszą straż miejską i mieszkańców innych dzielnic na debatę "My w oczach innych". Może też coś drgnie w okolicy. Jeden z inwestorów ogrodził zniszczony park przy odlewni. Mieszkańcy mają nadzieję, że może powstaną dla nich miejsca pracy.
Na Grygowej tak jak gdzie indziej
Piotr Branica z zespołu prasowego komendy miejskiej policji: - Od początku miesiąca przy ul. Grygowej odnotowaliśmy 22 interwencje. Najczęściej dotyczą one spożywania alkoholu w miejscach publicznych lub zakłócania ciszy nocnej. Kilka interwencji dotyczy awantur domowych, do których wzywani są policjanci. Inne interwencje dotyczą m.in. włamania do samochodu, zniszczenia mienia, wybicia szyby. Zdarza się też niszczenie pustostanów, z których sprawcy kradną elementy metalowe.
Branica mówi, że trudno te dane porównać z innymi osiedlami, bo trudno kilka małych bloków traktować tak jak blokowiska w wielkich dzielnicach.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin 2008-09-18 |
|